Jak często jesteś w tej sytuacji? Gotujesz obiad, stawiasz na stół i słyszysz „ble! Nie będę tego jeść!”? Nie ma dnia, abym nie dostała od Was wiadomości z serii „Ala! Dlaczego moje dziecko nie chce jeść tego, co ugotowałam?”. I wcale się nie dziwię, bo jest to OKRUTNIE frustrujące, kiedy stoimy w tej kuchni po godzinach, a nasze maluchy i tak finalnie ocenią nasze dane jednym, dosadnym „fuj”.
U nas bardzo często po tym FUJ, nagle cały talerz jest pusty. Co jest tylko potwierdzeniem tego, ŻE DZIECIĘCE JEDZENIE JEST WIELKĄ ZGADKĄ.
Dlatego chcę dzisiaj rozwinąć temat dlaczego dziecko nie chce jeść tego, co ugotowałaś?
Jest kilkanaście czynników, które mogą wpływać na apetyt naszych dzieci. I wiem, że pewnie nie satysfakcjonuje Cię ta odpowiedź. Regulacja głodu i sytości jest bardzo złożonym mechanizmem, który może być regulowany na wiele sposobów. Istnieją czynniki, które nie są zależne od nas, a mogą utrudniać jedzenie naszym dzieciom. Są to na przykład zaburzenia integracji sensorycznej, problemy neurologopedyczne, lub niedobory pokarmowe.
Jednak wiele czynników wpływających na jedzenie naszych dzieci, możemy sami modelować. I dzisiaj je rozwiniemy!
Co warto podkreślić – to nie jest tak, że dziecko nie chce jeść na złość. Zazwyczaj, jeżeli obserwujemy jakieś zmiany w apetycie dziecka, ma to swoje podłoże i wytłumaczenie.
Pamiętaj! Przekąski też mogą sycić. Tym bardziej, kiedy podajemy ich za dużo. Wiem, że ten temat jest również szalenie istotny. No bo co nazywamy przekąską, a co już posiłkiem? Moja strategia przekąskowa to: dążyć do tego, aby było ich jak najmniej. Serio. U moich dziewczyn widzę ogromną zależność między ilością podjadanych przekąsek, a apetytem na główne posiłki.
Zwróćcie również uwagę na to, ile przekąsek podajecie dzieciom przez cały dzień. Może się z nich zebrać naprawdę niezła ilość energii! Bo popatrzcie:
Łączenie: 274 kcal. Czy wiesz, że to stanowi prawie 30 % całego zapotrzebowania energetycznego dwulatka? Także nie ma co się dziwić, że dziecko nie chce jeść makaronu ze szpinakiem, kiedy chwilę wcześniej do jego brzucha trafiła taka ilość jedzenia! Przekąski mogą skutecznie namieszać w naturalnej regulacji głodu i sytości.
Nie wiem czy wiesz, ale duże porcje mogą skutecznie przytłoczyć dziecko. A to odbije się na ilości zjedzonego obiadu. Nałóż na talerz trochę mniej albo zapytaj się dzieci, jaką dokładnie chcą porcję.
Dzięki mniejszym porcjom, możesz zaserwować na talerzu większą ilość produktów, z których dzieci będą mogły wybierać to, na co mają ochotę. Co więcej, mniejsze porcje na talerzu to często mniej marnowanej żywności! A jest to ważny aspekt, który warto uwzględnić. Bo przecież oprócz żywności, wyrzucamy do kosza również nasze pieniądze (a o tym jak zaoszczędzić nawet 300zł na gotowaniu możesz przeczytać w TYM wpisie). Nie musisz się również kierować tabelami i wytycznymi, co do ilości poszczególnych produktów na talerzu Twoich dzieci. Pamiętaj, że dzieci mają różne zapotrzebowania energetyczne, różny poziom aktywności fizycznej i różne indywidualne potrzeby organizmu.
Pomyśl również o tej satysfakcji, kiedy zobaczysz puste talerze, a Twoje dzieci poproszą Cię o dokładkę! Dzieci lubi widzieć efekty, dlatego tym bardziej dzięki temu możemy wzmocnić poczucie ich wartości. A jestem przekonana, że respektując wybory i apetyt dziecka, przyjdzie taki moment, kiedy Twoje dziecko poprosi o dokładkę, naprawdę!
Oprócz oddania odpowiedzialności za ilość danej potrawy na talerzu, warto dać również dzieciom wybór, co do obecności poszczególnych elementów dania. Super sprawdzają się posiłki na zasadzie szwedzkiego stołu, gdzie wszystkie półprodukty leżą na stole i każdy sam odpowiada za to, co nałożyć na swój talerz. Przykłady takich posiłków, które będą wspierać budowanie zdrowych nawyków żywieniowych i opierać na złotej zasadzie żywienia to:
Dając dzieciom taki wybór, nie tylko wspieramy budowanie dobrej relacji z jedzeniem, ale również wzmacniamy ich poczucie własnej wartości. Dlaczego? Bo tym sposobem pokazujemy dzieciom, że im ufamy i wierzymy, że są kompetentne do jedzenia. Dając wybór i szanując apetyt maluchów przesyłamy im komunikat „to jak jesz jest dla mnie ok”.
Dodatkowo, taka forma podania posiłku świetne sprawdzi się w wtedy, kiedy serwujemy dzieciom jakąś nowość. Skomponuj półprodukty na stole tak, aby obok nowości, której dzieci mogą się najzwyczajniej w świecie przestraszyć, stały elementy dania które znają i tolerują. Jeżeli rzadko jecie ryby, a chcesz to zmienić, to obok np. pieczonego dorsza postaw puree ziemniaczane i buraczki. Pamiętaj o tym, bo taki sposób oszczędza w kuchni wielu nerwów pod tytułem „dlaczego moje dziecko nie je obiadu?!”.
„Niezbędnik Zakupowy” stworzyłam z myślą o Tobie – wyjątkowej, zapracowanej mamie, która każdego dnia dąży do tego, aby jej rodzina była zdrowa, szczęśliwa i dobrze odżywiona.
Wskakuj do swojej skrzynki email i potwierdź zapis. I uwaga! Możliwe, że mail wylądował w spamie, a bez potwierdzonego zapisu nie dostaniesz ode mnie żadnych wiadomości. 🙁
Podział odpowiedzialności, czyli złota zasada żywienia wymaga chyba ode mnie osobnego postu. Uważam, że jest to NAJWAŻNIEJSZA reguła, którą powinniśmy się kierować, jeżeli zależy nam na budowaniu zdrowych relacji z jedzeniem u naszych dzieci.
A czym jest złota zasada żywienia i podział odpowiedzialności w karmieniu?
Twórczynią podziału odpowiedzialności w karmieniu jest dietetyczka Ellyn Satter – autorytet w dziedzinie jedzenia i karmienia na całym świecie. Jej wieloletnie badania pokazują, że bycie kompetentnym w jedzeniu, czyli bycie ufnym i pozytywnym w odniesieniu do jedzenia i karmienia, robi więcej dla zdrowia psychicznego niż przestrzeganie żelaznych zasad z tabelki zdrowe/niezdrowe.
Złota zasada żywienia mówi o podziale odpowiedzialności przy rodzinnym stole. Daje nam jasne zasady i granice, które warto respektować, jeżeli chcemy, aby nasze dzieci budowały zdrową relację z jedzeniem.
Co w takim razie leży po Twojej stronie odpowiedzialności?
Ty odpowiadasz za to:
Także jak widzisz, trochę tych rzeczy masz na głowie :P. To o czym w takim razie decyduje dziecko?
Dziecko odpowiada za to:
I wiem, że luz i spokój mogą być ciężkie do osiągnięcia, kiedy talerz dzieci przed i po wygląda tak samo. Jednak warto im zaufać, naprawdę!
To co, zwrócisz uwagę na rozwiązania DLACZEGO DZIECKO NIE CHCE JEŚĆ?
Możesz stopniowo wprowadzać małe zmiany, albo od razu ziść na całość i wprowadzić je wszystkie w życie. Niemniej jednak, jeżeli cokolwiek Cię niepokoi w związku z jedzeniem Twoich dzieci, warto zawsze zaczerpnąć porady specjalisty.
Nie wiem czy wiesz, ale na swoim Instagramie prowadzę akcję pod hasztagiem #wspólnegotowanie . Jeżeli chcesz do nas dołączyć, to wrzuć zdjęcie podpisując je naszym hasztagiem, oraz oznacz mój profil @dietetyk_golonka! Pokazuję Wasze zdjęcia ze wspólnego gotowania i przekonuję niezdecydowanych rodziców, że da się wspólnie gotować z dziećmi!
Nazywam się Alicja Golonka i planuję posiłki dla zapracowanych mam. Na co dzień jestem dietetykiem klinicznym i mamą dwóch córek z małą różnicą wieku.
Dzielę się z Wami kulisami gotowania z dwójką dzieci, tym co mamy na talerzach oraz uświadamiam, że czasem się po prostu nie da i gotowce w kuchni nie są niczym złym ❤️.
Oprócz tego znajdziesz u mnie wskazówki jak szybko gotować i oszczędzać przy tym nie tylko czas, ale i pieniądze ❤️.
Pomimo że, jestem dietetykiem klinicznym, to nie straszny mi gluten i cukier 😊. Znajdziesz u mnie sporo wiedzy żywieniowej i zdrowego podejścia do jedzenia.
Jak tylko masz ochotę, to napisz kilka słów o sobie, chętnie poznam Cię bliżej 😍 jeżeli również miałabyś jakieś pytania, to śmiało możesz pisać!
ściskam mocno! Alicja